Oscar Bjørck, "Båden sættes i søen", public domain |
Człowiekiem bardziej doświadczonym nie jest ten, który ma więcej lat, ale ten, który bardziej czuł smak życia.
Jean-Jacques Rousseau
Czy osobiste doświadczenie życiowe ma znaczenie dla efektywności, klimatu i specyfiki prowadzonej przez terapeutę psychoterapii?
O byciu kompetentnym psychoterapeutą decyduje odbycie odpowiednich szkoleń, posiadanie ważnych uprawnień oraz doświadczenie zawodowe. Obszar doświadczenia życiowego wydaje nie mieć związku z profesjonalizmem psychoterapeuty.
Trudno się jednak nie zgodzić, że psychoterapeuta, który w życiu osobistym wiele doświadczył i przeszedł konstruktywnie przez wiele trudności i przeciwności, wydaje się bardziej wiarygodny jako profesjonalista. Śmiało można przypuścić, że klient w hipotetycznej sytuacji, mając do wyboru dwóch terapeutów o określonych kwalifikacjach, wybierze tego z bogatszym doświadczeniem życiowym.
Jakie zatem znaczenie może mieć dla psychoterapii bogactwo ogólnych doświadczeń psychoterapeuty?
Oto kilka moich przemyśleń.
1. Psychoterapeuta zakorzeniony w życiu. Jeśli terapeuta jest osobą okrzepniętą życiowo (co nie oznacza stagnacji ani monotonii życia), np. założył rodzinę, ma finansową stabilność, trwałe i satysfakcjonujące relacje z ludźmi, to jest bardziej stabilny wewnętrznie, bardziej odporny na różne przeciwności, ma rozległe wsparcie w swoim milieu. Klient nie musi o tym wiedzieć – wyczuje to podskórnie. Taka osoba daje większe poczucie bezpieczeństwa, sesje psychoterapeutyczne odbywają się w stałych terminach a terapeuta zjawia się na nich w zrównoważonej kondycji. Jest mniejsze ryzyko, że taki psychoterapeuta będzie nieświadomie wykorzystywał klienta do zaspokojenia swoich potrzeb emocjonalnych. Trudno przecenić znaczenie tej stabilności terapeuty, jeśli długoterminowa psychoterapia ma za zadanie przepracowanie i odbudowę więzi.
2. Psychoterapeuta korzysta ze swojego osobistego doświadczenia podczas sesji psychoterapeutycznej. Psychoterapeuta z bagażem doświadczeń może niekiedy umiejętnie sięgnąć po nie podczas psychoterapii. Jeśli słyszy od klienta o dramatycznym doświadczeniu, które w jakiejś formie było także udziałem terapeuty i z którym pomyślnie się uporał, będzie bardziej spokojny. (Psychoterapeuta musi jednocześnie umieć rozgraniczyć siebie od klienta, aby uniknąć szkodliwej identyfikacji z klientem, w której patrzyłby na niego przez pryzmat własnych doświadczeń i słyszał w kliencie siebie a nie jego.) Jeśli klient potrafi już budować wymiar bliskości, może przyjąć od terapeuty wypowiedziane w odpowiednim kontekście, wspierające „Potrafię cię zrozumieć, bo wiem, jak to jest być na twoim miejscu, z własnego doświadczenia”.
3. Psychoterapeuta czerpie ze swoich osobistych doświadczeń wiedzę o człowieku. Zawód psychoterapeuty należy do niewielu profesji, w których doświadczenia życiowe mogą wzbogacać kompetencje zawodowe. Terapeuta uczy się nie tylko podczas szkoleń i superwizji, ale także będąc aktywnym obserwatorem i uczestnikiem życia. Jego znajomi i bliscy także mają problemy i różnymi sposobami je rozwiązują. Sam psychoterapeuta napotyka w swoich prywatnych kontaktach na kryzysy i wyzwania, i jeśli je twórczo pokona, zdobywa nie tylko doświadczenie ale i wiedzę, którą może przenieść na pole psychoterapii.
4. Osobowość psychoterapeuty ma duże znaczenie dla efektów psychoterapii. Wiele badań nad skutecznością psychoterapii wskazuje, że niezależnie od szkoły psychoterapeutycznej i stosowanych technik, najważniejsze dla skuteczności psychoterapii są osobowość i cechy samego psychoterapeuty. Wśród tych cech wymieniane są np. dojrzałość, autentyczność, obiektywność samooceny, kontrolę emocjonalną, osobista integracja psychoterapeuty.
Nie wszyscy teoretycy uważają, że pierwsze 7 lat życia zamyka rozdział budowania osobowości. Zgodnie z myśleniem humanistycznym a zwłaszcza egzystencjalnym, człowiek jest tym, czym siebie uczyni. Przy takim założeniu twórcze zaangażowanie w życie sprzyja dalszemu kształtowaniu się osobowości, która będzie najmocniejszym „narzędziem” terapeuty w jego relacji z klientem.
Prawdopodobnie znaczenie życiowego doświadczenia jest większe w psychoterapiach, których konwencja dopuszcza jakiś zakres odsłonięcia się psychoterapeuty przed klientem oraz w terapiach, gdzie psychoterapeuta pracuje głównie na relacji z klientem.
Waga życiowej stabilizacji psychoterapeuty ma odzwierciedlenie w programach szkoleń do tego zawodu. Kandydatem może być osoba po studiach a niekiedy oczekuje się od adepta pewnego dorobku zawodowego. Rozmowy kwalifikacyjne poruszają kwestie sytuacji życiowej adepta pod kątem jego możliwości podołania długotrwałemu szkoleniu i późniejszej pracy.
C. G. Jung po założeniu ośrodka szkoleniowego w Zurychu przyjmował do niego osoby, które odniosły już jakiś sukces w życiu zawodowym. Równało się to z granicą wieku 35 lat, którą musieli osiągnąć kandydaci na psychoterapeutów (za: R. Bly, Żelazny Jan). Idąc dalej za myśleniem Junga można by powiedzieć, że taki psychoterapeuta ma w sobie rozbudzony archetyp starego mędrca.
Jednak sam upływ czasu i wiek nie zawsze idzie w parze z życiową mądrością. Można wiele przeżyć i zaprzepaścić niejedną lekcję życia. Wśród starszych jest wielu ludzi zgorzkniałych. Można też być młodym i uczyć się ze wszystkiego, co zdarza się każdego dnia. Dostrzegać nie tylko „stare” w „nowym”, ale i „nowe” w „starym”.
W konkluzji dochodzę więc do takiego paradoksu: doświadczenie życiowe psychoterapeuty może stanowić o jego mądrości, solidności i zdrowym dystansie do ludzkich problemów a jednocześnie umiejętność odkładania własnego doświadczenia na bok (branie w nawias, epoche) kiedy to potrzebne, jest probierzem jego profesjonalizmu.
A jak ma się sprawa, kiedy doświadczenie życiowe psychoterapeuty zbliża go nieuchronnie do starości? Zacytuję na koniec tego tekstu zmarłego niedawno, znanego francuskiego terapeutę, Serga Gingera, z jego książki Praktyczny przewodnik psychoterapeuty.
Psychoterapia jest jednym z tych zawodów, w których „dojrzewa się” z biegiem lat (jak dobre wino) i który można wykonywać bez ograniczeń wiekowych. To tylko kwestia kreatywności, otwartości na świat, na nowe metody i wyzwania…
Okres między 60. a 80. rokiem życia to całe 20 lat doświadczenia, nowe przypadki, mnóstwo książek do przeczytania, nowe techniki i nieznane dotąd ścieżki, podróże po świecie, pola dodatkowej mądrości…
Długoletnie wykonywanie tego pasjonującego zawodu wcale nie prowadzi do wypalenia zawodowego, wręcz przeciwnie: pozwala zachować świeżość umysłu i kreatywność w konfrontacji z nowymi sytuacjami, nieoczekiwanymi odkryciami, zarówno u klientów, jak i u siebie samych.
Od 9 lat pracuję jako psycholog z młodzieżą niepełnosprawną (a często i z rodzicami lub opiekunami tej młodzieży). Zacząłem pracę od razu po studiach i teraz patrząc wstecz widzę zmiany jakie następowały w moim podejściu do różnorodnych spraw wraz z nabywaniem doświadczenia. I nie mówię tu jedynie o doświadczeniu zawodowym, ale właśnie także o życiowym. Zgadzam się ze wszystkimi poruszanymi wyżej przemyśleniami. A z mojej strony dodałbym jeszcze jedno: czasem zastanawiam się, jakby potoczyły się rozmowy i spotkania, które odbyły się w gabinecie psychologa kilka lat temu, gdybym miał wtedy dzisiejsze doświadczenie... Odpowiedź na to pytanie uzyskałem kiedyś przypadkowo od specjalistki ds. komunikacji alternatywnej, u której byłem z jednym z podopiecznych. Rozmowa dotknęła tematu akceptacji jego obecnej sytuacji. Powiedziała do niego tak: "Masz takie zdrowie, jakie masz. Masz taką rodzinę, jaką masz. I masz takiego psychologa, jakiego masz.":)
OdpowiedzUsuń