Ucieszyłem się z publikacji przez Gazetę
Wyborczą artykułu (będącego prawdopodobnie listem skierowanym do redakcji
Gazety), który stanowi adekwatną ripostę na dotychczasowe wypowiedzi dra
Tomasza Witkowskiego na temat psychoterapii.
Wypowiedzi, które zdradzają więcej
jego osobistych uprzedzeń, niegodnych naukowca, niż rzetelnych informacji o
psychoterapii. Bo czy naukowiec może arbitralnie uznawać, które badania naukowe
uwzględni a które pominie, formułując wnioski? Albo czy naukowiec może
ignorować te badania, które są niezgodne z tezami, które chciałby udowodnić w
swojej pracy naukowe? Wygląda na to, że dr Witkowski z podważania psychoterapii
uczynił misję swojego życia naukowego.
Głos w obronie dobrego imienia profesjonalnej psychoterapii jako metody o udowodnionej skuteczności zabrała psychoterapeutka z ośrodka Humani w Poznaniu w swoim artykule Nie zawsze czas wyleczy rany. Nie będę streszczał artykułu, który zawiera celne sprostowania co myśli dra Witkowskiego i który warto przeczytać. Artykuł nie tylko zajmuje stanowisko wobec aktywności znanego polskiego psychologa ale także wyraża krytykę Gazety, za dopuszczanie do szerzenia treści, które ani nie są zgodne z aktualnym stanem wiedzy naukowej, ani nie będą pomocne dla pacjentów. Artykuł bardzo na miejscu i na czasie, z jednym wyjątkiem. Wyjątek ten nie podważa konstruktywnej roli całego listu, jednak uznałem, że warto o nim wspomnieć.
Głos w obronie dobrego imienia profesjonalnej psychoterapii jako metody o udowodnionej skuteczności zabrała psychoterapeutka z ośrodka Humani w Poznaniu w swoim artykule Nie zawsze czas wyleczy rany. Nie będę streszczał artykułu, który zawiera celne sprostowania co myśli dra Witkowskiego i który warto przeczytać. Artykuł nie tylko zajmuje stanowisko wobec aktywności znanego polskiego psychologa ale także wyraża krytykę Gazety, za dopuszczanie do szerzenia treści, które ani nie są zgodne z aktualnym stanem wiedzy naukowej, ani nie będą pomocne dla pacjentów. Artykuł bardzo na miejscu i na czasie, z jednym wyjątkiem. Wyjątek ten nie podważa konstruktywnej roli całego listu, jednak uznałem, że warto o nim wspomnieć.
Mam wrażenie, że autorka naprawiając to, co ktoś inny zepsuł, wprowadziła przypadkiem inne nieporozumienie. Wydaje mi się, że niechcący, wskutek wciąż pokutującego anachronizmu.
Cytuję wypowiedź:
To prawda, że w Polsce
prawo niestety nie reguluje zawodu psychoterapeuty. Istnieją jednak dwa istotne
Towarzystwa - Psychologiczne i Psychiatryczne, które wprowadziły rygorystyczne
i szczegółowe kryteria szkoleń z obszaru psychoterapii. Towarzystwa te
przyznają również, po spełnieniu rygorystycznych kryteriów i zdaniu egzaminu
zewnętrznego, certyfikaty psychoterapeutyczne.
Źródło:
https://wyborcza.pl/1,95891,15808677,Nie_zawsze_czas_wyleczy_rany___czyli_co_o_psychoterapii.html?disableRedirects=true
Wierzę, że autorce naprawdę zależy, aby „nie szkodzić świadomości
ludzi, pisać rzetelnie i prawdziwie o psychoterapii i zdrowiu psychicznym” oraz że dostrzega,
iż zamęt „nie ułatwia [ludziom] i tak trudnej decyzji o poszukiwaniu, a
potem podjęciu i przejściu leczenia” - jak napisała.
Myślę jednak, że sugerowanie Czytelnikom, że
mamy w Polsce dokładnie dwa istotne Towarzystwa terapeutyczne, które
certyfikują wysoko wykwalifikowanych psychoterapeutów, sugeruje nadrzędność
tych towarzystw i nie buduje zaufania do kompetentnych psychoterapeutów innych
polskich towarzystw terapeutycznych, zrzeszonych w Polskiej Radzie
Psychoterapii i akredytowanych przez nadrzędne struktury europejskie (i które
wymieniłem tutaj).
Czy kryteria szkoleniowe i egzaminacyjne Polskiego Towarzystwa Psychologicznego
i Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego na pewno są bardziej rygorystyczne od
standardów wszystkich pozostałych polskich towarzystw psychoterapeutycznych?
Pod jakim względem? Czy pod względem liczby godzin szkolenia? Superwizji?
Praktyki klinicznej? Długości własnej psychoterapii? Czy standardy Polskiego
Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej albo Polskiego Towarzystwa
Psychoterapii Poznawczo - Behawioralnej są słabsze?
Autorka słusznie zauważyła, że jesteśmy na
szarym końcu Europy pod względem dostępu do profesjonalnej psychoterapii,
jednak ekskluzywistyczne podejście do określania, kto jest profesjonalnym
psychoterapeutą, pogarsza jeszcze te statystyki i niesłusznie ukierunkowuje
potencjalnych pacjentów na określone kryteria wyboru specjalisty.
Nie uważam także, że psychoterapia jest dyscypliną naukową, przy czym nie
umniejsza to jej znaczenia i wartości w skutecznej ochronie zdrowia
psychicznego. Jest dziedziną profesjonalną, opartą na wiedzy naukowej z różnych
dyscyplin i podlegającą ciągłym badaniom naukowym. Dyscypliną naukową jest
psychologia akademicka, medycyna. Bo w jakim sensie może być naukowym niezwykle
złożony fenomen interakcji w relacji psychoterapeutycznej, którego nie sposób w
schemat „kiedy A, to B”.
Nie zapominam jednak o istocie wypowiedzi pani Kuczkowskiej, która jest cennym
głosem sprzeciwu wobec nadużywania autorytetu naukowego psychologa do
dyskredytowania innej profesji. Zgadzam się też z nią co do tego, że tak
poważne i opiniotwórcze pismo jak Gazeta Wyborcza, powinno bardziej zatroszczyć
się o rzetelność i obiektywność przekazywanych informacji.
Mam też nadzieję, że doczekamy się takiej ustawy o zawodzie psychoterapeuty,
która uszanuje kompetencje psychoterapeuty w przestrzeni wielu organizacji zawodowych.
co do tych "rygorystycznych wymogow" to sie zgadzam pozostawiaja wiele do zyczeni. Mysle ze m.in PTPG i PTPP maja bardziej rygorystyczne wymagania.
OdpowiedzUsuńSK
Podobnie jak Polskie Towarzystwo Psychoterapii Integratywnej czy Polska Federacja Psychoterapii. Słuszne sprostowanie p. Karolu. Dzięki za wpis. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle zgodzicie się, że nie tak łatwo jest zamknąć w jakieś ramy czy definicje, taki wyjątkowy zawód?
OdpowiedzUsuń