poniedziałek, 22 kwietnia 2013

„Psychoterapia psychoanalityczna” książką humanistyczną

Psychoterapia psychoanalityczna Nancy McWilliams - fot. Kontrapunkt Psychoterapii
Psychologia jest nauką, psychoterapia to sztuka.
McWilliams

„Psychoterapia psychoanalityczna” Nancy McWilliams to książka głęboko humanistyczna. A jako terapeuta Gestalt zauważyłem, że wszystko, co autorka pisze o swoim rozumieniu fundamentów psychoterapii, mogę w większości odnieść do bliskiego mi humanistycznego podejścia Gestalt. Zresztą: czy psychoanaliza nie jest humanistyczna jako dziedzina, w której centrum zainteresowań jest człowiek i jego losy nierozerwalnie związane z jego jaźnią?

Tymczasem McWilliams, będąca psychoterapeutką psychoanalityczną, pisze o sprawach takich, jak: horyzontalność (zrównanie) jako element metody fenomenologicznej; oparcie relacji terapeutycznej na prawdzie; docenienie procesów przypisywanych prawej półkuli mózgu (tu np. irracjonalność, katharsis emocji, intuicja); dbałość o kontakt graniczny; inkluzja czyli włączanie doświadczenia klienta; świadomość siebie jako nadrzędny cel psychoterapii; wymiar troski terapeuty o siebie – są to oczywiste przykłady humanistyczno-egzystencjalnych wartości w psychoterapii. W każdym razie, autorka szkoły psychoanalitycznej bez zawstydzania przypomniała mi o tym, co w mojej orientacji terapeutycznej jest najważniejsze.

Książka zaczyna się od słów, które stają się na przemian motywem i tłem kolejnych jej rozdziałów: „psychologia jest nauką, psychoterapia to sztuka”. Każdy czytelnik zauważy, że psychoterapia naprawdę jest dla autorki sztuką, której pozostaje oddana, nie zaś skrojoną na miarę danego problemu psychologicznego procedurą ani nie przede wszystkim biznesem. Jest dla niej sztuką, wymagającą ogromnej pokory, a tej często brak młodym, rozentuzjazmowanym psychoterapeutom. Autorka delikatnie temperuje nasze poczucie omnipotencji, nie umniejszając jednak ani wiary w siebie, ani szacunku do własnych możliwości. Interesująco i wnikliwie omawia palące dla wielu terapeutów zagadnienia, jak prywatność terapeuty, odsłanianie się, czy podejście do finansów. Bardziej doświadczeni terapeuci znajdą w niej przestrogę przed utratą świeżej postawy admiracji i ciekawości, które są zagrożone, ilekroć wierzymy, że wiemy. Jest to więc książka nie tylko o sprawach technicznych, „organizacyjnych”, ale w nie mniejszym stopniu o wrażliwej metarefleksji na temat psychoterapii - czymś, co nazwałbym ethosem albo kulturą psychoterapii.

Nie jeden raz zetknąłem się prawdziwym entuzjazmem koleżanek i kolegów gestaltystów wobec siły i leczącego znaczenia autentycznego międzyludzkiego kontaktu. I bardzo dobrze. Niestety, również nie jeden raz słyszałem wypowiedzi noszące znamiona subtelnego poczucia wyższości, polegającego na wierze, że podejście Gestalt, nawiązujące do tradycji egzystencjalizmu dialogującego Bubera, oferuje klientom głębszą formę relacji terapeutycznej. Jakby działo się to samo przez się. Albo na mocy namaszczenia, udzielanego z zaświatów przez Perlsa, Bubera czy Rogersa nowym adeptom sztuki Gestaltu. I jakby inne tradycje psychoterapeutyczne, nie wiedzieć czemu, były tego elementu pozbawione.

Autorka „Psychoterapii psychoanalitycznej” mogła się nie spodziewać, że napisze książkę nie tylko dla terapeutów psychodynamicznych, ale i dla znacznie szerszego kręgu pomagaczy, a może nawet terapeutów przekonanych do krótkoterminowych form psychoterapii - wszystkich, którzy odpowiedzialnie traktują relację psychoterapeutyczną i na niej chcą budować wszelkie swoje terapeutyczne działania. W końcu - w obecnych czasach dużych wyzwań stawianych psychoterapii - czytanie lektur spoza podwórza własnej modalności wydaje mi się koniecznością a na zarozumiałość przekonania o doskonałości własnej metody nie możemy już sobie pozwolić.

Interesujące jest, że już kilkukrotnie dotarły do mnie sygnały, iż psychoanalitycy w Polsce dystansują się od psychoanalizy przedstawionej przez tę lekturę. Może zapomniałem już o tym, że dzieje psychoanalizy były burzliwe i pełne intelektualnych sporów, a i w ogóle psychoterapeuci do ludzi zgodnych w sprawach teorii i praktyki nie należą.

W każdym razie McWilliams wyszła naprawdę daleko w stronę humanistycznej psychoanalizy. W końcu kto spośród terapeutów humanistycznych gotów jest otwarcie przyznać, że martwi go, jeśli w osobie zgłaszającej się po pomoc nie potrafi znaleźć niczego, co umiałby pokochać?

3 komentarze:

  1. Witam, ciekawe to refleksje i blog ciekawy. Ostatnio miałam podobne przemyślenia n.t. różnych interwencji w psychoterapii i kojarzenia ich z poszczególnymi nurtami. Przykładowo, odwoływanie się do dzieciństwa kojarzymy raczej z psychoanalizą, pracowanie na przekonaniach z nurtem poznawczym, ale jeśli normalizuję coś komuś, nie dziwię się, że w dany sposób myśli, skoro w jego rodzinie tak myślano/ robiono/ mu powtarzano, to w istocie w jakim nurcie się trzymam? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontrapunkt Psychoterapii02 czerwca, 2013

      Przypuszczam, że w każdym nurcie jest miejsce dla normalizacji, urealnienia a czasem nawet pocieszenia.

      Usuń
  2. Ciekawa to lektura książka p. N. McWiliams, ja pracuję psychodynamicznie, z elementami psychoanalizy, tą książkę przede wszystkim jako psychoterapeuta, nie przywiązując się do konkretnego nurtu, myślę że psychoterapia faktycznie jest sztuką, w której nieodzowny jest szacunek do drugiego człowieka niezależnie w jakim nurcie się pracuje. A tak na marginesie p. McWilliams napisała też "Diagnozę Psychoanalityczną" - bardzo ciekawa pozycja, bardzo wnikliwie a zarazem zrozumiałym językiem przedstawiająca psychoanalityczne rozumienie zaburzeń.

    Barbara Urbanik
    psycholog, psychoterapeuta

    OdpowiedzUsuń