Nie będę tu pisał o rzeczach oczywistych: psychoterapeuta zarabia, bo wykształcił się, ma zawód, pracuje, świadczy „usługi dla ludności”, często utrzymuje rodzinę, płaci kredyty i wierzytelności itd. Tak jak piekarz. Albo mechanik. Jak każdy.
W odzewie na kryzys spowodowany epidemią, część specjalistów oferuje ograniczoną pomoc bezpłatną a część pacjentów wręcz jawnie się jej domaga. Ci, którzy chcieliby, aby psychoterapia była bezpłatna, często powołują się na argument, że praca psychologa to służba. Terapeutom nie trzeba jednak przypominać o powołaniu. Pragnienie misji u wielu z nich jest aż zbyt wysokie, o czym pisałem tutaj.
Pieniądze należą do tematów niezawodnie ożywiających wszelkie dyskusje, podobnie jak tematy popędowe seksu i agresji. Sprawy finansowe poruszają naszą nieświadomą sieć wewnętrznych znaczeń, skojarzeń i ukrytych uczuć z nimi związanych.
Chciałbym dziś poświęcić uwagę kilku mniej oczywistym aspektom nieodpłatności w psychoterapii, dotyczącym tego, co dzieje się na bardziej subtelnym, często nieświadomym poziomie relacji terapeutycznej oraz jakie mogą być manowce długoterminowej bezpłatnej psychoterapii. Podkreślam: psychoterapii, nie dowolnej pomocy psychologicznej.
W przyjaźni przyjaciele troszczą się wzajemnie o własne uczucia. W psychoterapii nie ma tej symetrii. Terapeuta troszczy się o emocje pacjenta, pacjent o finanse terapeuty. W ten sposób istnieje zachowana równowaga.
Fakt płacenia służy nie tylko terapeucie, ale i pacjentowi, który dokonuje aktu wynagrodzenia, czyli uznaje, że coś otrzymał, że ten wysiłek i kompetencje są coś warte i dokonuje tego umówionego wyrównania. Kiedy kończy się sesja, nikt nie pozostaje zobowiązany. Można się rozstać z wdzięcznością, ale nie z długiem wdzięczności.
Jeśli pacjent prosi o terapię nieodpłatną, nasuwa się pytanie: jak wysoko ceni sobie pracę terapeuty? Jak wycenia pojedynczą sesję? Czy na równowartość zero złotych? A skoro nie, to co będzie znaczył między nimi fakt, że usługa, jaką otrzymuje nie jest bezwartościowa, a jednak nie podlega opłacie?
W przypadku niepłacenia za terapię, pojawiają się różne ryzyka, które mogą narazić terapię na szwank.
Niekorzyści dla pacjenta to:
- Utrzymanie złudzenia na temat terapeuty jako idealnego opiekuna, uzdrowiciela, który poświęca się i służy, jest do dyspozycji kontra rzeczywistość: terapeuta je, pije, śpi, płaci kredyty, opłaca regularnie swoją superwizję.
- Ryzyko dewaluacji terapeuty i usługi, która była darmowa; „Terapia mi nie pomogła. Cóż, w końcu to była bezpłatna pomoc.”
- Ryzyko niedoceniania samego siebie wskutek modelowania tegoż przez terapeutę, który sam nie ceni własnej pracy, czasu i granic.
- Jeśli pacjent jest wdzięczny za bezpłatną pomoc, może zacząć troszczyć się o terapeutę w niewłaściwy sposób, np. chroniąc go przez tym, co w pacjencie najtrudniejsze, przed własną frustracją, złością, depresją, niezadowoleniem, by nie sprawiać kłopotów.
- Bez płacenia za usługę psychoterapii może być trudne lub niemożliwe przepracowanie przez klienta zagadnień związanych z roszczeniowością, zawiścią i niezdrowo pojętą wyjątkowością.
Niekorzyści dla terapeuty to:
- Większe ryzyko frustracji, obierania dróg na skróty, odreagowania (acting-out) i w końcu wypalenia zawodowego.
- Świadome lub nieświadome pragnienie innej formy rekompensaty, jak „udana terapia”, „dobre zaliczenie studium przypadku”, lekka praca.
- Ryzyko, że bezpłatna praca stanie się formą odreagowania przez terapeutę własnego poczucia winy zamiast uświadomienia i przepracowania go.
Zgodnie z teorią Melanii Klein, niemowlę w toku prawidłowego rozwoju przechodzi od pozycji egocentrycznej do relacyjnej, tj. do poczucia, że wpływa na matkę, może jej zaszkodzić lub może się o nią „troszczyć”. Inaczej mówiąc, jest to przejście od postawy lęku o samego siebie i pierwotnej zawiści (ona ma coś, czego ja nie mam) do pozycji wdzięczności i troski o losy dobrego obiektu (otrzymuję wartościowy pokarm, zależę-od, jestem wdzięczny, troszczę się).
Do przemyślenia przez terapeutę, który pracuje za darmo jest to, jaką formę korzyści odnosi z takiej pracy? Czy jest to zaliczenie stażu, sposób na czucie się dobrym i potrzebnym, forma reklamy, czy jakieś poczucie zobowiązania?
Psychoterapię za darmo musimy odróżnić od psychoterapii na NFZ, gdzie jednak pacjent ponosi miesięczną opłatę w postaci składki zdrowotnej, a terapeuta otrzymuje lepsze lub gorsze wynagrodzenie. W wielu poradniach zdrowia psychicznego można skorzystać z psychoterapii prowadzonej przez certyfikowanego psychoterapeutę.
Jeszcze czymś innym jest terapia za niższą cenę. Ta ostatnia daje pacjentowi możliwość poczuć swój wkład finansowy nawet, jeśli jest to tylko 30zł. Przypomina mi się w tym miejscu ewangeliczna przypowieść o wdowim groszu, kiedy dwie małe monety wrzucone przez wdowę znaczyły dla niej subiektywnie dużo więcej, niż pieniądze bogaczy, którzy dawali z nadmiaru. Obniżenie ceny może być adekwatną opcją dla tych klientów, którzy wskutek klęski żywiołowej stracili pracę i nie mają oszczędności. Decyzja taka wymaga starannego omówienia z pacjentem, odnośnie znaczenia tej zmiany, czasu trwania i innych warunków. Terapeuta musi być pewien swojej gotowości do pracy na nowych zasadach finansowych.
Wreszcie, kolejną sprawą do rozróżnienia jest inicjatywa charytatywna, odruch serca, kiedy psycholog lub terapeuta udziela kilku porad czy interwencji kryzysowej bezpłatnie. Wówczas nie jest psychoterapia, sytuacja nie jest tak zobowiązująca, nie powstaje długoterminowa relacja psychoterapeutyczna. Pacjent może zamiast terapeucie wpłacić drobną sumę organizacji charytatywnej. Przykładem takiej aktualnej inicjatywy jest www.psychologowie-dla-spoleczenstwa.pl, w ramach której pacjent może otrzymać wsparcie w postaci do 3 sesji 50-cio minutowych.
Korzyścią z bezpłatnego wsparcia kryzysowego świadczonego przez psychoterapeutę może być nie tylko doraźna pomoc psychologiczna ale i wzrost zainteresowania własnym życiem psychicznym. W przyszłości taka osoba może bardziej świadomie kierować się do właściwych specjalistów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz