Przypowieści


Psychoterapia przypowieścią - przypowieść psychoterapią.
Opowieści bardzo terapeutyczne.


> I <
O królu Jajati

(albo o pełnym przeżywaniu swojego życia)

Wielki król o imieniu Jajati dożył stu lat. Zaznał wszystkiego, co życie może dać. Był jednym z największych władców swego czasu. (…)
Przyszła Śmierć i powiedziała do niego: „Przygotuj się, przyszłam cię zabrać”. Jajati był wielkim wojownikiem, wygrał wiele wojen, ale na widok śmierci zaczął drżeć i rzekł: „Ale to za wcześnie”. Śmierć odpowiedziała: „Za wcześnie!? Żyłeś sto lat. Nawet twoje dzieci się postarzały. Twój najstarszy syn ma osiemdziesiąt lat. Czego jeszcze chcesz?”
Jajati miał stu synów, albowiem miał sto żon. Zapytał Śmierć: „Czy możesz wyświadczyć mi przysługę? Jeśli zdołam przekonać któregoś syna, by mnie zastąpił, czy możesz zostawić mnie jeszcze na sto lat i zabrać jego?” Śmierć odparła: „Skoro ty nie jesteś gotowy, a jesteś ojcem i żyłeś dłużej, zaznałeś wszystkiego, to dlaczego twój syn ma być gotowy?”
Jajati wezwał swoich stu synów. Starsi synowie milczeli. Panowała wielka cisza, nikt nic nie powiedział. Tylko najmłodszy, ledwie szesnastoletni syn wstał i rzekł: „Jestem gotowy”. Nawet Śmierci było żal chłopca, więc powiedziała: „Może nie zdajesz sobie sprawy, co robisz? Czy nie widzisz, że twoich dziewięćdziesięciu dziewięciu braci zachowuje milczenie? Jeden ma osiemdziesiąt, inni mają siedemdziesiąt pięć, sześćdziesiąt lat. Oni żyją długo, ale wciąż chcą żyć. A ty jeszcze sobie nie pożyłeś. Zastanów się.”
Chłopiec odpowiedział: „Nie. Nie mam żadnych wątpliwości. Idę zupełnie świadomie. Jeśli mój ojciec nie jest zadowolony ze stu lat życia, to jaki sens ma pozostawanie tutaj? Jak miałbym być zadowolony? Widzę moich dziewięćdziesięciu dziewięciu braci; nikt z nich nie jest zadowolony. A więc, po co tracić czas. Przynajmniej mogę zrobić ojcu tę przysługę. Niech staruszek cieszy się przez następne sto lat. Ale ja jestem zdecydowany. Widząc, że nikt nie jest zadowolony, jedno jest dla mnie całkiem jasne – jeśli żyłbym nawet sto lat, to też nie byłbym zadowolony. A zatem, nie ma znaczenia, czy pójdę teraz, czy za dziewięćdziesiąt lat. Zabierz mnie”.
Śmierć zabrała chłopca. Kiedy po stu latach wróciła, Jajati znajdował się w takim samym położeniu. Powiedział: „Te sto lat tak szybko przeminęło. Umarli wszyscy moi starzy synowie, ale mam cały zastęp nowych. Mogę ci dać któregoś syna. Zlituj się nade mną”.
I tak to trwało. Historia powtarzała się przez – powiedzmy – tysiąc lat. Śmierć przychodziła dziesięć razy. I dziewięć razy zabierała któregoś syna, a Jajati żył przez następne sto lat. Za dziesiątym razem Jajati powiedział: „Chociaż wciąż jestem tak samo niezadowolony, jak byłem wtedy, gdy przyszłaś po raz pierwszy, teraz – chociaż niechętnie, z oporem – pójdę, ponieważ nie mogę wciąż prosić o tę samą przysługę. To już za wiele. Jedna rzecz stała się dla mnie oczywista: jeśli tysiąc lat nie mogło dać mi zadowolenia, to nawet dziesięć tysięcy nie da”.

Opowieść z Upaniszad, za: Osho, Podróż w nieznane - o życiu i umieraniu

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

> II <
Wieczne powroty

(o akceptacji swojego życia)

A gdyby tak pewnego dnia lub nocy jakiś duch przyszedł do ciebie, w twą najsamotniejszą samotność i powiedział ci: Życie twoje, w taki sposób, jak je przeżywasz teraz i przeżywałeś dotąd, będziesz musiał przeżywać jeszcze raz i niezliczoną ilość razy; i nie będzie w nim nic nowego, tylko każdy ból i każda rozkosz, i każda myśl, i westchnienie, i wszystko, co małe i wielkie w twoim życiu powróci do ciebie. Wszystko w tym samym porządku i kolejności – tak samo ten pająk i ten blask miesiąca wśród drzew i tak samo ta chwila i ja sam. Wieczna klepsydra istnienia odwraca się jedynie – a ty razem z nią, pyłku z pyłu”. – Czy nie upadłbyś na ziemię zgrzytając zębami, i nie przeklął demona, który by tak do ciebie mówił? Lub przeciwnie: czy przeżyłeś kiedyś taką więlką i ważną chwilę, w której byś mógł mu odpowiedzieć: Bogiem jesteś i nigdy nie słyszałem nic bardziej boskiego! Gdyby ta myśl mogła wywrzeć na ciebie wpływ, zmieniłaby może ciebie tego, jakim jesteś. Pytanie to: „Czy chcesz tego życia jeszcze raz i jeszcze nieskończenie wiele razy?” leżałoby jak największy ciężar na twoim postępowaniu. Albo jak bardzo musiałbyś kochać samego siebie i życie, aby niczego więcej nie pragnąć niż tego ostatecznego, wiecznego powtarzania.
Nietzsche, Wiedza radosna (własna interpretacja),
za: I. D. Yalom, Patrząc w słońce, Wyd. IPZ, W-wa, 2008


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

> III <
(o sile wyobrażeń)

Pewnego razu, a był to dzień cudów, strudzony wędrowiec usiadł pod drzewem spełniającym życzenia. Rozmarzył się: Och, gdybym tak mógł coś zjeść. Stół pełen jadła pojawił się przed nim natychmiast. Kiedy podróżny zaspokoił głód, zapragnął napojów. I zaraz pojawiły się napoje. Zadowolony położył się pod drzewem i nagle przestraszył się: A jeżeli teraz pojawi się potwór? I potwór pojawił się. Ach, teraz pewnie mnie zje! I tak umarł wędrowiec zjedzony przez potwora.
Bhagwan Shree Rajneesh, Neo-Tarot
cyt. za: Tarot Księga Mądrości, Janusz Wielobób, Wyd. NW Publications
oraz Kwartalnik Gestalt PSPP, wiosna 1994
 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

> IV <
 Orzeł

(o byciu tym, kim się jest)

Pewien człowiek znalazł jajko orła. Zabrał je i włożył do gniazda kurzego w zagrodzie. Orzełek wylągł się ze stadem kurcząt i wyrósł wraz z nimi.
Orzeł przez całe życie zachowywał się jak kury z podwórka, myśląc, że jest podwórkowym kogutem. Drapał w ziemi szukając glist i robaków. Piał i gdakał. Potrafił nawet trzepotać skrzydłami i fruwać kilka metrów w powietrzu. No bo przecież, czyż nie tak właśnie fruwają koguty?
Minęły lata i orzeł zestarzał się. Pewnego dnia zauważył wysoko nad sobą, na czystym niebie wspaniałego ptaka. Płynął wspaniale i majestatycznie wśród prądów powietrza, ledwo poruszając potężnymi, złocistymi skrzydłami.
Stary orzeł patrzył w górę oszołomiony. - Co to jest? - zapytał kurę stojącą obok. - To jest orzeł, król ptaków - odrzekła kura. - Ale nie myśl o tym. Ty i ja jesteśmy inni niż on.
Tak więc orzeł więcej o tym nie myślał. I umarł wierząc, że jest kogutem w zagrodzie.

Anthony de Mello, Śpiew ptaka
Wyd. Zysk i S-ka, 2006, Poznań


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


> V <
(o byciu w tu-i-teraz)

Uczniowie zapytali rabbiego, co jest tajemnicą jego mądrości. Na co on im odpowiedział: „Gdy siedzę, to siedzę. Gdy stoję, to stoję, Gdy idę, to idę”. Uczniowie poczuli się zakłopotani i pomyśleli, że nie zrozumieli właściwie. A więc zapytali ponownie: „Rebe, co jest tajemnicą twojej mądrości?”. On ponownie odpowiedział: „Gdy siedzę, to siedzę. Gdy stoję, to stoję, Gdy idę, to idę”. Wtedy uczniowie się rozgniewali i odrzekli: „Rebe, to co mówisz, czynimy również, ale jesteśmy dalecy od twojej mądrości”. Wtedy rabbi potrząsnął głową i powiedział: „Nie! Gdy siedzicie, to już wstaliście. Gdy stoicie, to już wyruszyliście w drogę. Gdy idziecie, to już doszliście”.

za: Willigis Jäger, Fala jest morzem
Wyd. Santorski & Co, 2000

4 komentarze:

  1. "Nie wiem czy to dobrze, czy to źle" (bajka Zen)

    Pewien farmer dostał w prezencie dla syna białego konika. Przychodzi do niego sąsiad i mówi: "Ma pan wielkie szczęście. Mnie nikt nie podarowałby tak pięknego białego konia!". Farmer odpowiada "Nie wiem, czy to dobrze, czy to źle".
    Jakiś czas później syn farmera wsiada na konia, lecz ten wyrywa się naprzód i wyrzuca jeźdźca z siodła. Syn farmera ma złamaną nogę.
    "Och! Jakie to straszne! - mówi sąsiad. - Ma pan rację, że to nie wróżyło nic dobrego. Zapewne ten, kto podarował panu tego konia, chciał panu zaszkodzić. Teraz pański syn zostanie na całe życie kaleką!"
    Jednak farmer nie wygląda na przejętego całą sytuacją. "Nie wiem, czy to dobrze, czy to źle" - odpowiada.
    Wkrótce potem wybucha wojna i wszyscy młodzi mężczyźni zostają powołani do wojska, oprócz syna farmera ze złamaną nogą. Sąsiad przychodzi wówczas ponownie i mówi: "Pański syn jako jedyny nie wyruszy na wojnę, ma wielkie szczęście". Farmer na to odpowiada: "Nie wiem, czy to dobrze, czy to źle".

    Bernard Werber "Imperium aniołów"

    OdpowiedzUsuń

  2. KOWAL

    Rzecz działa się w XVII wieku w Japonii. W pewnej wsi mieszkał kowal, którego ambicją było wykucie samurajskiego miecza i podarowanie go Daimyo w czasie jego wizyty we wsi.
    Kowal starał się wykuć miecz łączący elastyczność, z twardością i niewiarygodną ostrością.
    Kowal, jako młody człowiek terminował u starego Mistrza Kowalstwa, który kuł miecze dla samurajów – wiedział więc jakich materiałów użyć i jakie techniki kucia stosować by osiągnąć zamierzony efekt.
    Niestety, pomimo wielu prób i wysiłku, wyprodukowane przez niego miecze nie były ani elastyczne ani wystarczająco twarde. Łamały się podczas pierwszej próby wytrzymałości…..
    Kowal był coraz bardziej zrozpaczony.

    - Jak się to dzieje że moje miecze są do niczego ? Przecież robię dokładnie to samo co Mistrz, którego miecze były znakomite. Uzywam takich samych składników i wszystko robię w takiej samej kolejności co stary kowal, a mimo to miecze nie wychodzą !!!

    Po upływie kilku miesięcy kowal miał już dość !

    -Nie jestem wystarczająco zdolny, pomyślał, Nie byłem zbyt pilnym uczniem mego mistrza !, nadaje się tylko do kucia narzędzi rolniczych.. - stwierdził coraz bardziej przygnębiony.

    - Mimo wszystko raz jeszcze spróbuję ! zadecydował w końcu.
    Po raz kolejny rozłożył narzędzia i zawołał swego pomocnika, który przynosił kamyki z rudą żelaza – niezbędny materiał wyjściowy do wykucia miecza. Pomimo jego nawoływań pomocnik nie pojawił się w kuźni. Zniecierpliwiony kowal zawołał swego najmłodszego syna :

    – Takeo ! – idź na wyrobisko, przynieś mi grudki czerwonej ziemi i piasku.

    Takeo, jako posłuszny syn skinął tylko głową i pobiegł w kierunku wyrobiska. Wrócił po chwili z minerałami. Zadowolony ojciec uśmiechnął się i powiedział z uznaniem – Szybko się uwinąłeś , będzie z Ciebie kiedyś świetny kowal. Syn ukłonił się i wybiegł z kuźni.
    Kowal zabrał się tak jak zwykle do pracy, rozłożył narzędzia, rozpalił palenisko, przygotował naczynia z woda do chłodzenia i hartowania rozgrzanej stali. Kowal pracował z zawziętością i determinacją, jak zawsze, konsekwentnie i perfekcyjnie. Nic nie mogło zostać przeoczone !
    W trakcie pracy zauważył że stal zachowuje się inaczej niż zwykle, daje się łatwiej formować, szybciej się schładza w procesie hartowania. Zachęcony tym niespodziewanym efektem kowal z jeszcze większą energią pracował nad wymarzonym mieczem. Ostatnim etapem procesu było formowanie ostrza – po tym miecz stygł i był gotowy do testu wytrzymałości.
    Kiedy kowal skończył już pracę a wykute ostrze stygło w specjalnej kadzi, do kuźni niesmiało wszedł Takeo. Stanął przed ojcem i ze smutną minał powiedział – Ojcze, nie poszedłem po czerwony kamien na wyrobisko, skad zawsze bierzesz materiał. Przyniosłem go spod skały, która znajduje się nieopodal naszego domu – przepraszam, nie chciało mi się biec tak daleko ….

    Takeo opuścił wzrok czekając na reakcje ojca – ten jednak zdumiony wstał, podniósł miecz i zaczął głośno się śmiać ….
    - Zapytacie dlaczego ? Otóż w ostatniej próbie wykuł ostrze WYJĄTKOWEJ JAKOŚCI , NAJLEPSZE W ZYCIU , a uczynił to tylko dlatego że ZMIENIŁ SKŁAD materiału do produkcji miecza ……

    Kilka miesięcy później kowal podarował swój miecz Daimyo, który zdumiony jakością ostrza mianował go swym nadwornym dostawcą mieczy …

    Darowany miecz nosił nazwę „TAKEO”……


    „Nie oczekuj sukcesów jeśli ciągle powielasz stare błędy….”
    Konfucjusz

    „Sami musimy stać się zmianą, do której dążymy w świecie….”
    Gandhi

    „Tylko eksperymentując otwierasz nowe horyzonty myślenia i działania….”
    Stanisław Lem


    Z Szacunkiem

    Dariusz Wyspiański



    Niniejszy tekst pochodzi z książki „SAMURAJSKA GALERIA” autorstwa Dariusza Wyspiańskiego (książka w przygotowaniu)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy28 maja, 2013

      Znakomita przypowieść, czy ta ksiązka jest gdzieś dostępna ?

      lek med Mateusz Graczyński

      Usuń
    2. Witam, Jeszcze nie, jej dokończenie troch e koliduje z publikacją mego doktoratu, przyjemność musi więc zaczekać ....

      Z pozdrowieniami

      dariusz wyspiański

      Usuń